Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogumiłowice: dworzec schronieniem dla osób bezdomnych

Łukasz Jaje
Poczekalnia w Bogumiłowicach dla bezdomnych stała się miejscem alkoholowych libacji
Poczekalnia w Bogumiłowicach dla bezdomnych stała się miejscem alkoholowych libacji Fot. Łukasz Jaje
Brud, smród i ubóstwo. Te trzy słowa najlepiej opisują to, co się dzieje wewnątrz dworca kolejowego w Bogumiłowicach. Obiekt stał się noclegownią i miejscem alkoholowych libacji bezdomnych. Problem jest szczególnie uciążliwy, ponieważ w budynku znajdują się mieszkania. Ich lokatorami są głównie emeryci.

- Taka sytuacja panuje odkąd pamiętam. A mieszkam tutaj od 22 lat. Ci ludzie wydzierają się po nocach, załatwiają w środku swoje potrzeby fizjologiczne. Smród, jaki się stamtąd unosi, jest czasami nie do zniesienia - opisuje Bogusława Czechowska.

Kobieta dodaje, że dla kilku bezdomnych dworzec był ostatnim miejscem, w którym spędzili noc.
- W przeszłości zdarzały się przypadki, że karetka zabierała stąd martwe osoby - kontynuuje pani Bogusława.

Jej sąsiedzi często wzywają policję. Sami przestali zwracać uwagę tzw. "żulom". - Powiedziało się coś takiemu, to później wybijali okna - komentują mieszkańcy feralnego dworca.

Zmagania funkcjonariuszy z dzikimi lokatorami przypominają walkę z wiatrakami.

- Cóż z tego, że policjanci wyprowadzają bezdomnych, skoro oni za kilka godzin i tak tutaj wracają - mówi Zbigniew Radoń, zastępca wójta gminy Wierzchosławice.
Urzędnicy tłumaczą, że robią wszystko, co w ich mocy, aby poradzić sobie z problemem. Jednak bez wsparcia ze strony kolei ta walka nie ma sensu.

- Kilkakrotnie interweniowaliśmy w PKP - bez efektów. Kłopot leży w tym, że odkąd stacja została zlikwidowana, to nie ma "pana". Brakuje osoby, która pilnowałaby obiektu - stwierdza Zbigniew Radoń, dodając, że stacja jest własnością PKP i miejscowy Urząd Gminy nie ma możliwości prawnych, żeby zainterweniować.
Najprostszym rozwiązaniem byłoby zamknięcie dworca na klucz. Najprostszym, ale nieskutecznym.

- Próbowano i tego pomysłu. Zwykle kończyło się to jednak wybiciem szyby i powrotem bezdomnych. To zaklęty krąg - dodaje zastępca wójta.
Do momentu zamknięcia tego wydania "Gazety Krakowskiej" nie udało nam się dowiedzieć, czy PKP ma jakiś pomysł na rozwiązanie tej patowej sytuacji.
Wszystko wskazuje więc na to, iż uciążliwy kłopot zniknie za kilka tygodni. I powróci - zapewne - po kilku letnich miesiącach.

- Sprawę rozwiąże aura. Gdy zrobi się cieplej, ci ludzie opuszczą dworzec - kończy Radoń.
Mieszkańcom pozostaje więc czekać na nadejście wiosny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowatarnowska.naszemiasto.pl Nasze Miasto