Pierwsza z ofiar to 50-letni mieszkaniec jednorodzinnego domu przy ulicy Piłsudskiego. W sobotę na policję zgłosił się jeden z mieszkających w pobliżu. Twierdził, że zaniepokoił się, gdyż przez dłuższy czas nie widuje sąsiada. Niewiele wskazywało zaś na to, by mężczyzna miał gdzieś na dłużej wyjechać.
Wówczas zapadła decyzja o otwarciu domu. W środku policjanci natknęli się na zwłoki martwego gospodarza. W domu było także drugie ciało. Denatem okazał się 59-letni dąbrowianin, dobry znajomy właściciela domu.
Jak zmarli? To wciąż pozostaje jeszcze zagadką. Wstępnie policjanci skłaniają się ku wersji mówiącej o zaczadzeniu. Bardzo możliwe, że mężczyźni dogrzewali mieszkanie zapalając gaz w palnikach na kuchence. Wadliwie działająca wentylacja mogła doprowadzić do ich zaczadzenia.
Tyle, że krótko po otwarciu mieszkania niczego niepokojącego nie zauważono.
- Dwukrotnie wykonywaliśmy pomiary gazów i nie stwierdziliśmy podwyższonego poziomu tlenku węgla - relacjonują strażacy.
- Czekamy na wyniki sekcji zwłok, opinię biegłych oraz wyniki badań drożności wentylacji - mówi Bogusław Pyszny z dąbrowskiej policji.
Eksperci wypowiedzą się także na temat tego, kiedy dojść mogło do tragedii w domu przy ul. Piłsudskiego. Policjanci podejrzewają, że mężczyźni mogli nie żyć już od świąt.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?