Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dla szczątków samolotu Dąbrowa znajdzie miejsce na Rynku?

Andrzej Skórka
fot. Andrzej Skórka
Odkrycie szczątków halifaksa, które w polach na obrzeżach Dąbrowy Tarnowskiej przeleżały dziesiątki lat, stało się sensacją o zasięgu wykraczającym poza granice kraju. Teraz stolica Powiśla całkiem poważnie myśli o "odzyskaniu" pozostałości maszyny RAF. Eksponaty zamierza wypożyczyć z Muzeum Powstania Warszawskiego i na stałe wystawiać. Zachowane elementy maszyny być może staną się jedną z atrakcji dąbrowskiego Rynku.

5 sierpnia na cmentarzu w Dąbrowie pojawiły się sztandary, mundury harcerskie i kombatanckie. Tłumek mieszkańców i lokalnych oficjeli zebrał się w pobliżu pomnika, na którym wyryto siedem nazwisk. Spotkania i modlitwy w tym miejscu odbywają się od kilku lat. Dokładnie w dniu rocznicy zestrzelenia halifaksa z siedmioosobową załogą kanadyjsko-brytyjską.
68 lat temu wyrok na lotników wydał pilot niemieckiego nocnego myśliwca. Około godz. czwartej nad ranem seria pocisków trafiła halifaksa lecącego ze zrzutem dla walczących w powstaniu warszawskim. Maszyna zanurkowała w kierunku ziemi, stanęła w ogniu i roztrzaskała się w polach.

- Niemcy nie pozwalali niczego ruszać - opowiadał po latach Edward Orwat, który rankiem pobiegł na miejsce katastrofy.
Szczątki Arnolda R. Blynna, George'a A. Chapmana, Harolda L. Browna, C.B. Wylie'go, Arthura G. Liddella, Fredericka G. Wenhama i Kennetha J. Ashmore'a pogrzebano na miejscowym cmentarzu. Po latach ekshumowano je i pochowano na Cmentarzu Rakowickim.

O pozostałościach samolotu pamięć powoli zanikała. Do czasu, aż ich tropieniem nie zajęło się Muzeum Powstania Warszawskiego. Ekipa pod kierunkiem szefa pionu historycznego MPW Piotra Śliwowskiego do wydobycia szczątków samolotu przystąpiła jesienią 2006 roku. Niespełna rok później pieczołowicie zabezpieczone elementy maszyny i wyposażenia zaprezentowano w stolicy na wystawie z okazji 63. rocznicy wybuchu powstania.

Teraz kilka eksponatów wróciło w pobliże miejsca katastrofy na stałe. - Mamy dwa fragmenty poszycia z kabiny pilotów. Jest też sweter, w który zawinięte były materiały opatrunkowe i amunicja dla powstańców oraz fragment nawigacyjnej mapy, która jakimś cudem nie spłonęłą do końca we wraku samolotu - wylicza Paweł Chojnowski, dyrektor Dąbrowskiego Domu Kultury.

Metalowe kawałki halifaksa oglądają zwiedzający Ośrodek Spotkania Kultur w odrestaurowanej synagodze w centrum miasta. Umieszczony za szybą sweter sąsiaduje z dużych rozmiarów fotografią bohaterskich lotników.
Kiedy synagoga była jeszcze ruiną, w Dąbrowie snuto plany, że po przywróceniu jej blasku można by we wnętrzach budowli wyeksponować kompletną wystawę pamiątek po dąbrowskim epizodzie drugiej wojny światowej.

To tylko niewielka część tego, co znaleziono w 2006 r. na podmokłych polach na skraju miasta, kilka metrów pod ziemią. Po zdjęciu warstwy ziemi poszukiwacze przekonali się wówczas na własne oczy, że po uderzeniu o ziemię w samolocie musiały eksplodować zbiorniki paliwa, zdetonowała też amunicja, której załoga nie mogła zrzucić nie osiągnąwszy celu pod Warszawą. Znaleziono fragmenty kadłuba i podwozia, osobistą broń załogi, odznakę lotnictwa kanadyjskiego, nadpaloną mapę, czy nietknęty spadochron. W przyzwoitym stanie zachowały się dwa silniki bombowca przerobionego na transportowiec. Gdy cały ten zbiór eksponowano przez kilka tygodni w Dąbrowskim Domu Kultury, wystawa biła rekordy popularności.

To wtedy pojawił się pomysł sprowadzenia do miasta wystawy na stałe. - Sprawa jest trudna, bo problem stanowi brak pomieszczenia odpowiedniej wielkości - martwi się Stanisław Początek, burmistrz Dąbrowy Tarnowskiej.
DDK, który kiedyś "gościł" halifaksa, nie jest w stanie przeznaczyć dla niego na stałe całej swojej galerii. W miejskiej bibliotece miejsca jest jeszcze mniej. - Synagoga nie nadaje się na taką stałą ekspozycję ze względów merytorycznych - dodaje dyr. Chojnowski.

Władze miasta mają jednak jeszcze inną koncepcję. Okazją do sprowadzenia pozostałości samolotu mógłby być remont centralnego placu w mieście. Gmina chce rozpocząć roboty w przyszłym roku.
- Na środku placu pewna przestrzeń mogłaby zostać zabudowana wielościenną bryłą ze szkła lub pleksiglasu, w którą wkomponowane zostałyby części halifaksa - mówi szef Dąbrowskiego Domu Kultury. Jest pewien, że okazała wystawa w odnowionym centrum miasta byłaby - obok synagogi - kolejną wielką turystyczną atrakcją.
Stołeczne muzeum nie mówi "nie". Skłonne byłoby udostępnić swoje zbiory, pod warunkiem znalezienia dla nich godnego miejsca.

Na razie dąbrowianie starannie pielęgnują pamięć po wydarzeniu z sierpniowej nocy 1944 roku. Na cmentarzu, w miejscu pierwszego pochówku lotników, stanął pamiątkowy obelisk. Załoga halifaksa została patronem jednej z ulic w mieście. Wkrótce w polach, na miejscu katastrofy pojawić się ma pamiątkowy obelisk, a turystów w to miejsce poprowadzi specjalnie wytyczona historyczna ścieżka. Przewidziano także wydanie książki. Ten ambitny projekt Dąbrowskiego Domu Kultury może uzyskać dofinansowanie z funduszy europejskich. Pierwszy etap weryfikacji przeszedł pomyślnie. Całe przedsięwzięcie będzie kosztować około 40 tysięcy złotych.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowatarnowska.naszemiasto.pl Nasze Miasto