Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od 19 dni szukają studenta ze Szczucina

Andrzej Skórka
Michał Miziarski to student Uniwersytetu Ekonomicznego
Michał Miziarski to student Uniwersytetu Ekonomicznego archiwum rodzinne
Policjanci i strażacy zjawili się w poniedziałek nad brzegiem Wisły w Szczucinie. Szukali jakichkolwiek śladów Michała Miziarskiego. Niczego nie znaleźli. Choć chłopak zaginął już niemal trzy tygodnie temu, w rodzinie wciąż tli się jeszcze nadzieja, że poszukiwany odnajdzie się cały i zdrowy.

Mundurowi przeczesywali brzeg rzeki, penetrowali również jej koryto. Po stronie małopolskiej i świętokrzyskiej. Dlaczego właśnie nad rzeką? - W tym rejonie urwał się ślad po chłopaku - mówi podinsp. Bogusław Pyszny z Komendy Powiatowej Policji w Dąbrowie Tarnowskiej. Prawdopodobnie chodzi o ślad elektroniczny. Michał miał przy sobie telefon komórkowy. W tym rejonie po raz ostatni zarejestrowano obecność pracującego aparatu. W trakcie poniedziałkowych poszukiwań urządzenia również jednak nie znaleziono. Czy Michał wciąż żyje? Może to on albo ktoś inny pozbył się tylko nad Wisłą telefonu? Policja przyznaje, że bierze pod uwagę kilka wersji rozwoju wypadków.

Powiśle: konkurowali z władzą, stracili stanowiska

Michał to najlepszy ubiegłoroczny absolwent szczucińskiego ogólniaka. Po wakacjach rozpoczął studia na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Do rodzinnego miasteczka przyjechał na okres świąteczno-noworoczny. Po raz ostatni widziano go na sylwestrowej prywatce u jednego z kolegów. Około godziny 4 nad ranem pożegnał się z towarzystwem. Mówił, że idzie do domu. Ale jak dotąd tam nie trafił, nie dzwonił. Zaniepokojeni rodzice 1 stycznia zgłosili zaginięcie na policję. I od tamtej pory bezskutecznie oczekują pomyślnych wiadomości. Sami od razu starali się szukać. Między innymi nad Wisłą, w śniegu i zamieci. - Młodzież często tam chodzi. Czasem posiedzi, powygłupia się. Może Michał poszedł tam prostu z sylwestra, żeby coś przemyśleć? - mówi Artur Miziarski, ojciec chłopaka. Bliscy zaginionego mają żal, że poszukiwania nad Wisłą odbyły się dopiero po kilkunastu dniach. Że krakowska policja, którą stróże prawa z Dąbrowy poprosili o sprawdzenie znajomych Michała z Krakowa, w akademiku pojawili się z kilkudniową zwłoką. - Denerwujemy się, bo to człowiek zaginął, nie jakiś kot czy pies - mówią.

Do dziś nie udało się dotrzeć do kogokolwiek, kto widziałby ich syna wracającego z sylwestrowej imprezy. Od domu dzieliło go 1,5-2 kilometry. W kwadrans powinien być na miejscu. Kamery monitoringu dwóch firm, które obejmują część ewentualnej trasy z imprezy do domu, nie zarejestrowały żadnego przechodnia. Nikogo nie widział też operator piaskarki, który w Nowy Rok nad ranem przejeżdżał przez Szczucin. Pomocny nie okazał się także biling połączeń z komórki Michała. Choć na zdjęciach z sylwestrowej prywatki widać, jakby do kogoś pisał SMS-y. - Wszystko mogło się zdarzyć. Może był jakiś wypadek? Może ktoś go gdzieś zabrał? Ucieczka? Syn nie brał z domu żadnych pieniędzy, ciuchów - mówi załamany ojciec chłopca. Zdjęcia Michała znalazły się na większości portali internetowych poświęconych zaginionym. Szuka go również Centrum Poszukiwań Zaginionych ITAKA.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowatarnowska.naszemiasto.pl Nasze Miasto