Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świetne nowe ulgi: kto i jak skorzysta, kogo jeszcze warto do nich dopuścić. Jak działa Polska Strefa Inwestycji w Małopolsce [Debata]

Redakcja
Nawet 55 proc. mniej podatku (PIT lub CIT) może zapłacić w Małopolsce mały i mikroprzedsiębiorca, który zechce zainwestować w rozwój swojej firmy. Gdzie? Właściwie - gdzie mu pasuje. Rozmawiamy o tym z naszymi ekspertami.
Nawet 55 proc. mniej podatku (PIT lub CIT) może zapłacić w Małopolsce mały i mikroprzedsiębiorca, który zechce zainwestować w rozwój swojej firmy. Gdzie? Właściwie - gdzie mu pasuje. Rozmawiamy o tym z naszymi ekspertami. Andrzej Banas / Polska Press
Nawet 55 proc. mniej podatku (PIT lub CIT) może zapłacić w Małopolsce mały i mikroprzedsiębiorca, który zechce zainwestować w rozwój swojej firmy. Gdzie? Właściwie - gdzie mu pasuje. Od czego zależą ulgi i kto w regionie pomaga przedsiębiorcom?

Zdecydowana większość planujących rozwój przedsiębiorców w Małopolsce, także mikro i małych, może się zwrócić do Krakowskiego Parku Technologicznego o wsparcie. Mogą zainwestować pieniądze u siebie, a nie jak dotąd w specjalnej strefie, i odliczyć od podatku nawet całość wydatków. Rozmawiamy o tym z naszymi ekspertami. A są to:

  • Wojciech Przybylski, Prezes Krakowskiego Parku Technologicznego
  • Rafał Kulczycki, dyrektor Izby Przemysłowo-Handlowej w Krakowie
  • Marek Maj, Członek Zarządu Małopolskiego Związku Pracodawców Lewiatan
  • Marek Piwowarczyk, Kanclerz Loży Małopolskiej, Wiceprezes Business Centre Club
  • Janusz Strzeboński, Prezes Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych
  • Leszek Cieśla, specjalista Public affairs & relations, R&D, High-Tech w Philip Morris International Polska
  • Grzegorz Piątkowski, Dyrektor Terenowego Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców w Krakowie.

Zbigniew Bartuś: - Od głównych partnerów gospodarczych Polski, w tym Niemiec i innych krajów zachodniej Europy, napływają coraz gorsze wieści i coraz bardziej ponure prognozy. Wszyscy zastanawiają, się, czy nadchodzące stamtąd spowolnienie rozwoju uderzy w Polskę. Przez ostatnie trzy lata napędzały nas głównie eksport i konsumpcja wewnętrzna. Pierwszy jest teraz zagrożony, druga hamuje. Jedyną szansą jest zwiększenie inwestycji. Na ile dotychczasowy system ich wspierania sprawdził się?

Wojciech Przybylski: - Głównym celem było przyciąganie inwestorów, zwłaszcza budujących od zera zakłady produkcyjne zapewniające dużo miejsc pracy. To była metoda walki z ultrawysokim bezrobociem lat 90. i przełomu stuleci. Śląsk i Wałbrzych po wygaszaniu kopalń, Pomorze po upadku stoczni, Mielec, Tarnobrzeg, czy wreszcie Kraków, gdzie huta radykalnie zmniejszyła zatrudnienie - powstały tam specjalne strefy ekonomiczne, które walnie przyczyniły się do rozwiązania problemów ekonomicznych i społecznych okresu transformacji. W Krakowie i okolicy niebagatelną rolę odegrały też inne inwestycje, np. Philipa Morrisa. Efekt? Nawet tam, gdzie bezrobocie sięgało 30 proc., jest ono dziś jednocyfrowe.

- Czyli tamten cel został osiągnięty i teraz trzeba nam innych form wspierania inwestycji?

Wojciech Przybylski: - Tak. W początkowej fazie wiele inwestycji lokowano w Polsce z uwagi na bardzo niskie koszty pracy. I to było OK. Ale dzisiaj nie musimy już walczyć o miejsca pracy za wszelką cenę. Potrzebujemy wartościowych, dobrze płatnych stanowisk.

- Dziś nie musimy już walczyć o miejsca pracy za wszelką cenę. Stawiamy na jakość stanowisk i wysokie płace.
Wojciech Przybylski, Krakowski Park Technologiczny

Rafał Kulczycki: - Celem poprzedniego systemu wsparcia było też przyciąganie kapitału zagranicznego, bo myśmy po PRL własnego nie mieli. Ten cel też udało się osiągnąć.

Marek Piwowarczyk: - Celem było także przyciągnięcie technologii, bo nasze fabryki były zapóźnione o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Różnie się mówi o prywatyzacji, ona była czasem robiona źle, ale bez niej nie byłoby w Polsce nowoczesnych fabryk, nowoczesnych usług, miejsc pracy dla wykwalifikowanych kadr. Inżynierowie musieliby szukać pracy za granicą.

Rafał Kulczycki: - Technologie do nas dotarły, ale już z ich transferem na zewnątrz, do reszty gospodarki, było gorzej.

Wojciech Przybylski: - Było różnie, ale prawdą jest, że potrzebujemy dziś kolejnego skoku: automatyzacji, robotyzacji, cyfryzacji, które pozwolą podnieść wydajność polskich firm, a więc i ich konkurencyjność.

- Czy wprowadzone w zeszłym roku nowe przepisy o wspieraniu inwestycji mogą pomóc?

Wojciech Przybylski: - Na pewno tak. Choć trzeba zaznaczyć, że inwestorzy, którzy pojawili się u nas na początku lat 90. za sprawą ulg i niskich kosztów pracy, z czasem zmienili podejście do swej obecności w Polsce. Mamy liczne przykłady dużych firm, które zaczynały od prostej produkcji z absolutną dominacją niebieskich kołnierzyków pracujących za jedną czwartą zachodniej stawki, a dziś prowadzą zaawansowane biznesy, wymagające świetnych kadr. Valeo przy każdym z trzech zakładów w Małopolsce ma centrum badawczo-rozwojowe. Są tam projektowane produkty na potrzeby wszystkich fabryk grupy na całym świecie.

- Globalne firmy odkryły w Polsce potencjał intelektualny?

Wojciech Przybylski: - Właśnie. I dotyczy to nie tylko tak oczywistej już branży jak IT, ale też inżynierów. To sprzyja inwestycjom, które zmieniają strukturę gospodarki. Trzeba pamiętać, że w efekcie tych inwestycji powstaje też wiele miejsc pracy na zewnątrz, u kooperantów, poddostawców, dystrybutorów. Wiele z tych inwestycji napędza polski eksport.

- Mniejsi przedsiębiorcy z terenu często narzekali, że system wspierania inwestorów poprzez specjalne strefy pogłębia podziały na Polskę A i B…

Janusz Strzeboński: - W wielu wypadkach łatwiej było stworzyć specjalne strefy tam, gdzie była infrastruktura. W Krakowie, na Śląsku i innych wspomnianych przez prezesa Przybylskiego miejscach ona była. Poza tym potencjalni inwestorzy mieli tam lepszy dostęp do kadr.

- Dlaczego globalny koncern, jakim jest Philip Morris, zdecydował się przed laty na tak dużą inwestycję akurat w Polsce? Przez niskie koszty pracy?

Leszek Cieśla: - Na początku pewnie też, ale kluczowe jest to, że Polska była zawsze nie tylko dużym rynkiem, ale i ogromnym hubem tytoniowym, czyli miejscem, z którego wyroby trafiają do innych krajów. Polska jest dziś drugim producentem wyrobów tytoniowych w Unii Europejskiej, tytoń jest drugim produktem spożywczym pod względem wartości eksportu. Nasz kraj dynamicznie się rozwija, a to podnosi jego atrakcyjność. Globalne korporacje doceniają kapitał ludzki. Przypomnijmy, że PMI ma w Krakowie nie tylko fabrykę, ale i centrum usług wspólnych, świadczące wyspecjalizowane usługi finansowe, zakupowe i informatyczne oraz personalne spółkom zależnym PMI w ponad 60 krajach. Najważniejszym impulsem do zmian są jednak nowe technologie. Zainicjowaliśmy jedną z większych transformacji społeczno-biznesowych: chcemy stworzyć „Przyszłość bez dymu tytoniowego”.

- Jak?

Leszek Cieśla: - Oferując nowatorskie wyroby tytoniowe, w których tytoń nie jest spalany, tylko podgrzewany. Z badań renomowanych ośrodków naukowych wynika, że ta technologia – a zainwestowaliśmy w jej rozwój miliardy dolarów – sprawia, że w tym, co wdycha użytkownik, poziomy szkodliwych substancji obniżone są o 90 – 95 procent w porównaniu do dymu papierosowego z papierosa referencyjnego. I w tym kierunku idzie też świat. Polityka mniejszej szkodliwości w tytoniu jest popierana mi.in w USA i Wielkiej Brytanii. To rewolucja.

- W której Polska może uczestniczyć, czerpiąc korzyści?

Leszek Cieśla: - Tak. Ważny jest rozwój startupów, działalności badawczej MŚP, które to dziedziny państwo polskie wspiera. Ale prawda jest taka, że największe przełomy technologiczne są dziełem dużych koncernów. Weźmy Apple z iPhonem, który wyznaczył nowy kierunek rozwoju mediów, społeczeństwa. Przełomowe innowacje mogą się pojawiać nie tylko w tak oczywistych branżach, jak informatyka czy gry komputerowe, ale i w tradycyjnej branży, jak nasza. Taki przełom wymaga ogromnego kapitału. PMI go ma. A Polska jest dla PMI jednym z najważniejszych krajów…

- Jak rozumiem, będziecie inwestować miliardy po to, by produkować i rozwijać owe przełomowe produkty. Co jest niezbędne, by miejscem inwestycji stała się Polska?

Leszek Cieśla: - Jak w każdym kraju: racjonalna legislacja, która uwzględnia np. wyniki badań naukowych i oczywiście popyt na produkty. Chodzi o rzecz prostą, a zarazem fundamentalną, czyli doprecyzowanie zasad informowania palaczy o alternatywach, w przypadku, gdy ich mniejsza szkodliwość zostanie zweryfikowana, np. przez niezależną instytucję państwową. W USA niezwykle rygorystyczne procedury dotyczące nowatorskich wyrobów tytoniowych ma od dekady Agencja Żywności i Leków, czyli FDA.

- Ta drogą poszły inne kraje. A Polska?

Leszek Cieśla: - Procedur takich na razie nie ma. A chodzi tylko o to, aby dać producentom szansę na rozwój technologiczny, którego efektem będzie pozytywna zmiana cywilizacyjna. Ten rozwój powinien się odbywać we współpracy z uniwersytetami, jednostkami badawczymi, polskimi naukowcami.

- O nowe spojrzenie na przemysł tytoniowy, a ściślej – tę jego część, która proponuje innowacyjne produkty, apelują niemal wszystkie organizacje gospodarcze. Piłeczka jest po stronie rządu. Zarazem od paru miesięcy funkcjonują przepisy, które mają zachęcać przedsiębiorców do zwiększenia inwestycji na terenie całego kraju. Was zachęciły…

- Chodzi o to, by dać przedsiębiorstwom szansę na rozwój technologiczny, którego efektem będzie pozytywna przecież zmiana cywilizacyjna.
Leszek Cieśla, Philip Morris International

Marek Maj: - Dzięki wsparciu pana prezesa Przybylskiego mamy już podpisaną umowę i ruszamy z inwestycją na zakupionych 6 hektarach. Na początku było bardzo wiele niewiadomych, bo przepisy są nowe i nie do końca wiadomo było, jak je stosować. Stąd wiele naszych pytań do KPT, KPT do ministerstwa itd. Ale udało się. Należymy do pierwszych firm, które przeszły tę drogę.

- Jakieś obserwacje?

Marek Maj: - Formalnie firma może odliczać koszty inwestycji nawet przez 15 lat. U nas w praktyce jest to 10 lat. Po drugie: od podatku można odliczyć - znowu formalnie - całość nakładów poniesionych na inwestycję. Czyli – jak reklamuje resort przedsiębiorczości – „zainwestujesz 100 mln zł i odpiszesz 100 mln zł”. Tylko że ja bym musiał produkować pierścionki z brylantami, żeby tyle odliczyć. W przypadku firmy dużej, jak moja, ulga w podatku dochodowym wynosi 35 proc. Z symulacji wynika, że ja odpiszę góra 35 mln zł, czyli tylko część nakładów. Mimo to – mówię: dobrze, że w ogóle mogę odliczyć.

- Natrafiliście na jakieś przeszkody, absurdy?

Marek Maj: - Tak. Aby skorzystać z ulgi, firma musi zadeklarować, co będzie produkowała – wedle Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług (PKWiU).

- To publikowany w formie rządowego rozporządzenia, zarządzany przez GUS, spis zawierający wszelkie towary i usługi oferowane w Polsce.

Marek Maj: - Teoretycznie. Wielu wytwarzanych przez SMAY urządzeń w PKWiU nie ma. GUS poproszony o wskazanie w klasyfikacji naszych wyrobów odpowiedział, że produkowane przez nas innowacyjne elementy systemów przeciwpożarowych to są… okna i drzwi!

- A co wam szkodzi tak napisać?

Marek Maj: - Po pierwsze: to zafałszuje statystyki produkcji i eksportu. Nagle wyjdzie, że Polska eksportuje o 5 mln okien więcej. A przecież to nie są okna. Z punktu widzenia firmy najważniejsze jest to, że od klasyfikacji zależą stawki podatkowe. Po jakimś czasie skarbówka może uznać, że błędnie sklasyfikowaliśmy produkt i naliczyć kary. Do mnie może przyjść fiskus i powiedzieć: nie produkuje pan żadnych okien, więc nie należy się panu ulga w podatku CIT. Konsekwencje ponosi przedsiębiorca, bo w świetle prawa to on odpowiada za kwalifikację towaru. Odpowiedź GUS to tylko niewiążąca informacja.

- Trzeba to zmienić?

Marek Maj: - Najwyższy czas! Zwłaszcza że PKWiU nie nadąża za technologicznymi zmianami i nie ma tam masy nowatorskich produktów, nie tylko naszych. A przecież chcemy, by Polska była krajem innowacji! Potrzebny jest całkiem nowy system klasyfikacji. Doprecyzowania lub zmiany wymagają też zapisy ustawy, które mówią, że ulga przysługuje tylko od tych produktów, które przedsiębiorca na początku zadeklarował. Przecież to jest zaprzeczenie idei innowacyjności. Świat nie stoi, moje laboratoria cały czas pracują nad czymś nowym, nie wiem do końca, co będziemy oferować za pięć lat. A ustawa zakłada, że ja zawsze będę produkował to samo, co dziś…

Wojciech Przybylski: - Mogę zapewnić, że my jako KPT zadbamy o bezpieczeństwo przedsiębiorcy w wypadku zmian w klasyfikacji lub podobnych problemów. Warto jednak zadbać o to, by w zezwoleniu zadeklarować produkty w sposób możliwie szeroki. To ułatwi ewentualne negocjacje ze skarbówką.

Nowe ulgi: łatwo, bezpiecznie

Marek Maj: - Większość polskich firm, którym udało się przez tych 30 lat urosnąć z mikro i małych do dużych, to są firmy zatrudniające 250-500 osób. Dla takiej firmy, z przychodami rocznymi rzędu 80-100 mln zł, zainwestowanie 100 mln zł (a takie jest w wielu miejscach ustawowe minimum) to wielki wysiłek. Tymczasem identyczny wymóg obowiązuje firmy zatrudniające tysiące, a nawet setki tysięcy ludzi, z wielomiliardowymi przychodami. W świetle ustawy 250-osobowa firma jest taką samą „dużą firmą” jak ta zatrudniająca 300 tys. pracowników.

Wojciech Przybylski: - Zgodzę się, że to w wielu wypadkach absurd. Ale w jakimś stopniu związani jesteśmy regulacjami unijnymi. Więc nasze możliwości dalszego różnicowania wsparcia są ograniczone. Ale to na pewno zostanie zrobione.

- Kiedy?

Wojciech Przybylski: - Nowe przepisy wymagają przynajmniej roku na ocenę. A my je stosujemy dopiero trzeci miesiąc. I widzimy, jak się wszystko rozkręca. Najbardziej dzięki temu, że zniesione zostały ograniczenia terytorialne i czasowe obowiązujące w ramach dotychczasowych stref. Cała Polska jest teraz strefą inwestycji, ulgi obowiązują „na zawsze”, a czas ich konsumowania przez przedsiębiorcę został mocno wydłużony, w praktyce od 10 do 15 lat.

- Brzmi nieźle.

Wojciech Przybylski: - Tak. Główną barierą nie są dziś więc przepisy, tylko mentalność i brak wiedzy po stronie przedsiębiorców. Staramy się tłumaczyć na spotkaniach, że każda firma – również pani, pana – może dziś skorzystać z ulg. Podkreślamy, że my im pomożemy. Po czym pytamy, kto chce złożyć wniosek, a ci mniejsi na to: „Ale to nie dla nas”. Ręce trochę opadają.

Rafał Kulczycki: - Trzeba ludzi edukować. Sądzę, że najsilniej przemówi do nich to, że nie trzeba już inwestować gdzieś daleko, w wydzielonej strefie, tylko można na miejscu, u siebie i każdy może to zrobić.

Marek Piwowarczyk: - Najwięcej kontrowersji i obaw budzą jednak dodatkowe kryteria: jakościowe.

Wojciech Przybylski: - One jednak mają sens, bo służą zrównoważonemu rozwojowi regionów. Dotychczas mieliśmy przechył w stronę metropolii, które drenowały mniejsze ośrodki. To widać w Małopolsce. Kryteria jakościowe służą wyrównaniu szans. Myśmy je klarownie opisali. Wiadomo np. co na danym terenie musi zrobić przedsiębiorca, by zadbać o pracowników, jaki pakiet medyczny wykupić itp. To nie jest jakieś nie wiadomo co, tylko próba rozszerzenia dobrych standardów, które i tak wymusza obecny rynek pracy. Podobnie jest z warunkiem współpracy z lokalnymi szkołami: przedsiębiorcy sami z siebie coraz chętniej ja nawiązują w trosce o przyszłe kadry. A my pomagamy to robić.

Janusz Strzeboński: - To prawda, że w głowach mikro i małych przedsiębiorców tkwią stereotypy. Ale one się wzięły ze złych doświadczeń. I wcale nie jest tak, że mali nie chcą inwestować. Chcą! Ale dla nich każda inwestycja stanowi tytaniczny wysiłek. By załapać się na ulgę, w zależności od terenu i skali lokalnego bezrobocia, mała firma musi zainwestować co najmniej od 500 tys. do 5 mln zł, a mikro - od 200 tys. do 2 mln zł. Może warto by się zastanowić nad rozwiązaniami, które pomogą mikro i małym zgromadzić takie środki, np. postulowaną od lat szybszą amortyzacją. Po drugie: nawet, jak ktoś już ma pieniądze na inwestycje, to się boi, bo o przyznaniu ulgi decyduje jednak urzędnik. A z tym różnie bywa. Ludzie mówią: decyzja może się zmienić, coś może się odwidzieć, ktoś powie, że ja coś robię nie tak…

Wojciech Przybylski: - Nie widzę takich zagrożeń.

Janusz Strzeboński: - Ale jakie są gwarancje? Mały przedsiębiorca nie ma na podorędziu sztabu prawników, księgowych, doradców podatkowych, ekspertów. On wszystko robi sam, ewentualnie z pomocą jakiejś księgowej. Dlatego szuka rozwiązań prostych i skutecznych.

Wojciech Przybylski: - Ależ teraz są proste! Ulgi są proste. Proszę ściągnąć sobie z naszej strony wzór wniosku o wsparcie. Trudno o prostszy dokument. I my pomagamy go wypełnić. Naprawdę jesteśmy do dyspozycji, zwłaszcza najmniejszych firm, bo rozumiemy ich słabszą pozycję i obawy. Po to jest nowy program wspierania inwestycji, by mali mogli urosnąć.

Grzegorz Piątkowski: - Jeśli ktokolwiek waha się, czy rozpocząć inwestycję, ponieważ boi się ewentualnej reakcji urzędniczej, jakichś dolegliwości ze strony aparatu państwowego, to my jesteśmy właśnie po to dla małych i średnich przedsiębiorców, żeby ich bronić. I skutecznie nam się to już udaje robić.

- Macie narzędzia?

Grzegorz Piątkowski: - Mamy i narzędzia, i kompetencje. Oczywiście, w przypadku dużych podmiotów nie jesteśmy władni, ale myśmy tu mówili, że one w mniejszym stopniu potrzebują takiego wsparcia, gdyż mają zazwyczaj rozbudowane działy prawne, księgowe itp. A najmniejsze podmioty mogły dotąd liczyć wyłącznie na siebie. Teraz mogą liczyć także na nas.

- W jakim zakresie?

Grzegorz Piątkowski: - Mamy specjalny dział interwencyjny. A rzecznik jest osobowością niezwykle zaangażowaną i aktywną. Osobiście spotyka się z przedsiębiorcami i rozmawia o ich problemach. Weryfikacja zasadności zgłoszeń przez nasz krakowski dział analityczny, obejmujący całą Polskę, trwa do kilku dni. Zatem nasza interwencja jest bardzo szybka.

- A jeśli prawo lub urzędnik blokuje inwestycje?

Grzegorz Piątkowski: - Trzeba pamiętać, że dla przedsiębiorcy najważniejszy jest czas. Niestety, wielu urzędników nie bierze tego pod uwagę, mówią: pan sobie gdzieś pójdzie, coś mi przyniesie, to zobaczymy. To zniechęca do inwestycji, do rozwijania działalności. Przedsiębiorca nie ma czasu chodzić, załatwiać. On ma rozwijać biznes. Staramy się upowszechniać świadomość tego faktu, a zarazem wskazywać legislatorowi przepisy, przez które przedsiębiorcy marnują czas, albo muszą zlecać komuś załatwianie spraw wynikających z jakichś biurokratycznych wymogów. W przypadku najmniejszych firm to są naprawdę odczuwalne koszty.

- A jeśli ktoś uważa, że jakiś przepis jest zły, szkodliwy, absurdalny, głupi, niepotrzebny?

Grzegorz Piątkowski: - Też może to zgłosić. Odpowiedni dział w Biurze Rzecznika MŚP analizuje wszystkie propozycje i jeśli uzna je za sensowne – kieruje do odpowiednich organów państwowych. Ostatnio Rzecznik zawnioskował o zmiany w ustawie o tzw. Małym ZUS, proponując m.in. rozszerzenie kręgu przedsiębiorców, którzy mogliby z tych przepisów skorzystać. Zrobił to w oparciu o sygnały napływające od przedsiębiorców.

Kontakt do rzecznika MŚP w Krakowie: ul. Kanonicza 11, tel. 721 721 930,
[email protected].

Polska Strefa Inwestycji

  • Uchwalona w maju 2018 r. ustawa o wspieraniu nowych inwestycji wprowadziła gruntowne zmiany w dotychczasowym funkcjonowaniu specjalnych stref ekonomicznych. Na jej podstawie stworzono Polską Strefę Inwestycji, w ramach której, po spełnieniu określonych kryteriów, można uzyskać zwolnienie z CIT lub PIT na terenie niemal całego kraju, a nie jedynie wydzielonych stref.
  • Decyzje o wsparciu – na podstawie wniosku przedsiębiorcy – wydaje Krakowski Park technologiczny w imieniu ministra właściwego ds. gospodarki. Wzór wniosku można ściągnąć ze strony kpt. krakow.pl w zakładce Polska Strefa Inwestycji. Są tam również dokładne porady, jak skorzystać ze wsparcia
  • Wysokość wsparcia (zwolnienia z podatku dochodowego CIT lub PIT) na obszarze obsługiwanym przez KPT wynosi: 35 proc. dla dużych firm, 45 proc. dla średnich i 55 proc. dla małych i mikrofirm. Koszty inwestycji, od których przysługuje ulga, obejmują zarówno nakłady inwestycyjne (grunt, budynek, środki trwałe), jak i koszty nowych miejsc pracy.
  • Minimalna wysokość nakładów inwestycyjnych zależy od stopy bezrobocia w powiecie, w którym inwestycja będzie realizowana, od miejsca inwestycji oraz od wielkości przedsiębiorstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto