Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów: nowe mieszkanie może odmienić jej życie

Łukasz Jaje
Pani Teresa nie może się doczekać przeprowadzki do mieszkania komunalnego. Wierzy, że to dla niej szansa
Pani Teresa nie może się doczekać przeprowadzki do mieszkania komunalnego. Wierzy, że to dla niej szansa Fot. Łukasz Jaje
Życie nigdy nie rozpieszczało Teresy Cyzy. Porzucona przez biologicznych rodziców, tuż po urodzeniu trafiła do domu dziecka. Jedyną szansą była adopcja. Tak trafiła do rodziny alkoholików i straciła praktycznie całe dzieciństwo.

- To był koszmar - ciągłe awantury i nieustające libacje. Rodzice nieraz złość wyładowywali na moim grzbiecie - opowiada pani Teresa. Mimo to, jeszcze jako nastolatka, zaopiekowała się umierającym na raka ojcem. Matka piła, więc było jej to obojętne. Dziś nie utrzymuje z nią żadnego kontaktu.

Jej życie zmieniło się po ślubie. Pierwsze lata małżeństwa były udane. Nie trwało to jednak długo. Po pięciu latach mąż zaczął pić. - Krew, pot i łzy - te słowa najlepiej opisują ten związek. Byłam bita, on wynosił z mieszkania różne sprzęty i sprzedawał, żeby mieć nawódkę - mówi Teresa Cyza, dodając, że do dziś pamięta słowa teściowej, gdy prosiła ją o pomoc: "takiego sobie chłopa wzięłaś, to sobie z nim żyj".

Po 11 latach rozwiodła się. - Lepiej późno niż wcale - mówi kobieta. Zrozumiała, że tylko tak może zapewnić normalne dzieciństwo swoim pociechom. Dzieci nigdy nie pytają o ojca ani nie rozmawiają o nim, bo ten w ogóle się nimi nie interesuje.

Nowe mieszkanie, które wywalczyli jej dziennikarze, a obiecali już urzędnicy, jest dla niej i jej dzieci szansą na stabilizację. Kobieta wierzy, że uda się jej także znaleźć pracę.

- Cieszę się jak dziecko, że otrzyma mieszkanie - mówi Wojciech Barczak z "Ekspresu Reporterów". Dziennikarzowi bardzo zależy, aby po tym wszystkim, co spotkało panią Teresę, w jej życiu wreszcie zagościło szczęście. - Ona z pewnością na to zasługuje - kończy.

Chciałaby poznać swoje rodzeństwo
Teresa Cyza do domu dziecka trafiła jako niemowlę. Oprócz niej do placówki skierowano także dwójkę jej rodzeństwa.- Nie chcę wiedzieć, kim byli moi rodzice biologiczni. Nie obchodzą mnie motywy, jakie nimi kierowały, ani dlaczego do tego doszło - stwierdza pani Teresa. Jeżeli chodzi o rodzeństwo, to sytuacja wygląda inaczej.
- Chciałabym kiedyś je poznać. Niestety, los mojego rodzeństwa jest dla mnie tajemnicą. Nie mam pojęcia, co się z nim stało - dodaje Teresa Cyza. Osoby, które mają informacje na ten temat, proszone są o kontakt z "Gazetą Krakowską".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowatarnowska.naszemiasto.pl Nasze Miasto