Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów-Wierzchosławice: Zabójstwo taksówkarza

Andrzej Skórka
Zwłoki zamordowanego znaleziono na parkingu w centrum Wierzchosławic
Zwłoki zamordowanego znaleziono na parkingu w centrum Wierzchosławic Andrzej Skórka
Taksówkarz siedział za kierownicą, gdy zabójca zaatakował. Uzbrojony w nóż zamordował bezbronnego 61-latka. Zwłok pozbył się w samym centrum podtarnowskich Wierzchosławic. Ciało ofiary brutalnego morderstwa znalazł wczoraj rano mieszkaniec wsi. Morderca wciąż jest na wolności.

Głos pana Krzysztofa po raz ostatni zabrzmiał w eterze w środę około godziny 1 w nocy. Krótko zgłosił dyspozytorce, że ma klienta. Nikt nie wie, czy klient trafił mu się na postoju, czy też zatrzymał taksówkę na ulicy. Taksówkarze podejrzewają, że pasażer zażyczył sobie kursu na terenie miasta lub niedaleko poza jego granice. Nikt też nie wie, dokąd pan Krzysztof miał zawieźć klienta.

- Gdyby podał przez radio, w które miejsce jedzie, to kto wie, jakby się wszystko skończyło - mówią koledzy zamordowanego.

Być może chodziło właśnie o Wierzchosławice. Mercedes sieci 19622 zatrzymał się w samym centrum wsi. To prawdopodobnie tam oprawca próbował sterroryzować kierowcę. Musiał trafić na silny opór. Zdecydował się użyć noża.

- Ciało denata nosi ślady licznych ran kłutych - relacjonuje Bożena Owsiak, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Wygląda na to, że morderca zaatakował z tylnego siedzenia. Ciosy nożem spadły w okolicę prawej strony szyi, ramienia, pleców. Które pchnięcie spowodowało śmierć?
- Bezpośrednią przyczynę zgonu poznamy po sekcji zwłok. Okaże się, czy były to rany, czy też jakieś inne obrażenia. Ślady świadczą bowiem o zaciekłej walce - dodaje prok. Owsiak.

Taksówkarz przegrał walkę z napastnikiem. Został wywleczony z auta. Zabójca zaciągnął ciało na parking obok wierzchosławickiego ośrodka zdrowia. Pozostawił je między dwoma zaparkowanymi samochodami.

Potem zdemontował oznakowania mercedesa. Z dachu znikł taksówkarski "kogut". Na karoserii nie było już także innych oznakowań. - Montowane są na magnesach, żeby łatwo je było zdjąć w trakcie prywatnych wyjazdów - tłumaczą taksówkarze.

Mercedes wyjechał z parkingu i podążył w kierunku Tarnowa. Po godzinie 1 dyspozytorka korporacji próbowała wywołać p. Krzysztofa przez radio. Przydałby się na mieście, bo klientów było sporo, a taksówek brakowało. Kierowca nie odpowiadał. Kolejną próbę dyspozytorka podjęła około godz. 3. Zadzwoniła na telefon komórkowy taksówkarza. Ten był już jednak wyłączony.

Parę minut po godzinie 7 mieszkaniec Wierzchosławic wychodził z domu do pracy. Na parkingu zauważył ciało upchnięte między samochodami. Wezwał policję.
Przez cały ranek parking opasany był policyjnymi taśmami. Na placu uwijało się kilkunastu policjantów. Pracowali "kryminalni" z Tarnowa i ich koledzy z Komendy Wojewódzkiej z Krakowa. Był też prokurator. Starali się nie przeoczyć żadnego śladu.

Przy zjeździe z drogi, na ubitym i przybrudzonym śniegu leżał zakrwawiony dywanik samochodowy. Strużka krwi prowadziła od dywanika na środek placu. Tam zabójca musiał przystanąć na dłuższą chwilę - krew ofiary pozostawiła sporą plamę. W końcu ślad biegł między samochody, w miejsce dodatkowo osłonięte przez rozłożystą sosnę.

Z oddali na parking zerkało kilkoro miejscowych. - Kto by pomyślał, że u nas dojdzie do czegoś takiego - stwierdził jeden z gapiów.
- Strach będzie teraz wieczorem gdzieś się ruszyć - mówił starszy mężczyzna opierający się o rower.

W Tarnowie policjanci odnaleźli przed południem zaginionego mercedesa. Morderca porzucił auto na parkingu w sąsiedztwie centrum handlowego i banku. Śledczy nie zdradzają, w jakim jest stanie. - Na tym etapie śledztwa nie udzielamy żadnych informacji - mówi Robert Kozak z tarnowskiej policji. Nie chce też ujawnić, czy udało się odnaleźć narzędzie zbrodni.

Samochód widział Władysław Nalepka, prezes sieci, dla której jeździł zamordowany. - Prawdopodobnie nie było w środku kasy fiskalnej, ja jej przynajmniej nie dostrzegłem w miejscu, w którym powinna się znajdować - opowiada Nalepka.
Śmiercią kolegi jest wstrząśnięty. - Ponad trzydzieści lat jeżdżę taksówką i nigdy w Tarnowie nie zginął taksówkarz. Do dziś wydawało nam się, że mamy u nas wręcz oazę spokoju - dodaje.

Pan Krzysztof w sieci 19622 jeździł od dwóch lat. Wcześniej podobny okres przepracował dla innej tarnowskiej korporacji. Zarabianiem na życie za kierownicą zajął się po powrocie z zagranicy. Miał doświadczenie, przed laty jeździł karetką pogotowia ratunkowego.
- Jeszcze wczoraj było go słychać na radiu, a dzisiaj go już nie ma. To mogło spotkać każdego z nas - komentują taksówkarze przeżywający śmierć kolegi.
Wczoraj na antenach większości taksówek w Tarnowie powiewały czarne wstążki.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowatarnowska.naszemiasto.pl Nasze Miasto