Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamkowi na Górze św. Marcina warto przywrócić choć namiastkę świetności

Łukasz Winczura
Według historyka Krzysztofa Moskala tak miał wyglądać zamek tarnowski w czasach, gdy jego właścicielem był Spycimir Leliwita
Według historyka Krzysztofa Moskala tak miał wyglądać zamek tarnowski w czasach, gdy jego właścicielem był Spycimir Leliwita Krzysztof Moskal
Tarnowski zamek był warownią, centrum życia kulturalnego, a nawet tymczasową stolicą Węgier. Niegdysiejsza perła Tarnowa - niczym Atlantyda - pogrążona w ruinie zapada się pod ziemię.

Górujący nad Tarnowem zamek to niemy świadek całej historii miasta. I podobnie jak gród miał w swoich dziejach lata świetności i lata upadku. Dziś wybija ostatni dzwonek, by tę budowlę ocalić przed całkowitą zagładą.

Spycimir Budowniczy

Protoplasta rodu Tarnowskich był jednym z najważniejszych polityków polskich XIV stulecia. Był zaufanym człowiekiem króla Władysława Łokietka i wychowawcą jego syna - Kazimierza Wielkiego. Z prędkością światła pokonywał szczeble kariery dworskiej. Ledwie w ciągu czternastu lat działalności publicznej doszedł do funkcji kasztelana krakowskiego, odpowiednika dzisiejszego premiera. Zmarły w 1352 roku Leliwita zapisał się w historii jako zręczny i bezkompromisowy dyplomata oraz dzielny woj. Równie sprawnie szła mu działalność biznesowa. Miał przywilej królewski na wydobywanie szlachetnych kruszców oraz narodowego skarbu Polski, którym była sól.

Dla nas najważniejszym jednak był fakt, iż 7 marca 1330 roku otrzymał z kancelarii króla Łokietka zgodę na lokowanie Tarnowa. Jednak na tereny leżące nad rzeką Białą Spycimir już wcześniej musiał spoglądać pożądliwym okiem, skoro w 1327 roku, czyli dokładnie 690 lat temu, zdecydował się na wybudowanie zamku. Wybór padł na najwyższe wzniesienie w okolicy, mierzącą 384 metry Górę świętego Marcina. O to, jak wyglądała pierwotna rezydencja rodu Tarnowskich pytamy dr. Krzysztofa Moskala.

- Sądzę, że obwód obronny stanowił mur o grubości 2,3 metra, okalający wzgórze, z furtą od południowego zachodu w pobliżu której stała wieża główna. Część mieszkalna mieściła się w wieży przylegającej do południowo-wschodniego zakola muru obronnego. Był to trzykondygnacyjny budynek. Zamek posiadał także swoją kaplicę. Nie wiemy jednak, jak wyglądały wnętrza warowni - opowiada tarnowski historyk.

Przeczytaj także komentarz Wojciecha Harpuli, redaktora naczelnego "Gazety Krakowskiej": Te projekty warto poprzeć

Złota era zamku

Szesnaste stulecie to wyjątkowy czas w historii warowni. Wówczas - prócz rezydencji panów na Tarnowie - stał się on znanym w Polsce ośrodkiem kulturalnym. To zasługa hetmana Jana Tarnowskiego (1488-1561), najwybitniejszego wodza europejskiego swoich czasów, przyjaciela cesarza Karola V, kardynała Stanisława Hozjusza czy Jana Kalwina. Ale warto pamiętać, że wspomniany Leliwita, jeden z najbogatszych ludzi w ówczesnej Polsce, nie skąpił również grosza na kulturę. Z Tarnowa uczynił perłę renesansu. W zamku natomiast utrzymywał orkiestrę, która grała między innymi na ślubie Zygmunta Augusta. Urządził też budzącą podziw bibliotekę, w której perełką była „Kronika” Jana Długosza, którą hetman wypożyczył z Krakowa i bynajmniej... nie zamierzał jej zwracać. Z owej książnicy korzystała elita autorów renesansowych: Jan Kochanowski, Mikołaj Rej, Andrzej Frycz-Modrzewski czy Marcin Bielski. Dwór musiał tętnić życiem, skoro wiadomo, że służyło na nim 150 osób, nie licząc młodzieńców z najbardziej wpływowych polskich rodów, dla których zamek tarnowski był szkołą, w której zdobywali ogładę i szlify przyszłych mężów stanu.

Między kwietniem a wrześniem 1528 roku rezydencja hetmana była nieformalną stolicą Węgier. Gościł w niej wówczas ze swoim dworem król-wygnaniec Jan Zapolya ze swoim dworem. Tarnowski na ten czas usunął się do podpilzneńskiej Wiewiórki, ale zapewnił swoim gościom wikt i opierunek.

Wrogowie u bram!

Niejednokrotnie w historii u stóp Góry Świętego Marcina słychać było odgłos werbli wojskowych, szczęk broni a w powietrzu unosił się zapach prochu. Do pierwszej wielkiej bitwy pod zamkiem doszło w 1441 roku, gdy pod mury podeszli zwolennicy Elżbiety Węgierskiej a jednocześnie wrogowie Władysława Warneńczyka. Efektem najazdu było spustoszenie miasta i warowni, która wymagała gruntownej odbudowy.

Jednak do największej bitwy doszło w 1570 roku, gdy zamek z rąk Ostrogskich chcieli odbić przedstawiciele bocznej linii Tarnowskich, których wspierali zaciekli wrogowie księcia Konstantego z rodu Łaskich i Zborowskich. Ich siły liczone na około tysiąc żołnierzy w nocy z 17 na 18 kwietnia podjęli skuteczny szturm na gniazdo Leliwitów. W efekcie zniszczeniu uległa bezcenna biblioteka, spustoszono też skarbiec i z dymem puszczono kancelarię. Dopiero wyrok króla Zygmunta Augusta z 1571 roku przywrócił zamek prawowitym właścicielom. Jednak od tego momentu zaczął się powolny upadek tej siedziby. Dla kolejnych właścicieli Tarnowa dumna niegdyś warownia stawała się coraz bardziej ciążącą kulą u nogi.

Klasztor zamiast zamku

W końcu książę Janusz Aleksander Sanguszko postanowił przeciąć ów węzeł gordyjski. W sierpniu 1747 roku zdecydował, by z cegieł, które tworzyły mury i ściany zamkowe wybudować klasztor Panien Bernardynek, w którym do dziś odbywają się nabożeństwa sprawowane przez męską gałąź tego zgromadzenia. Pozostały budulec miał zostać użyty do budowy rezydencji Sanguszków w Gumniskach.

Fredro po tarnowsku

W 1938 roku książę Roman Sanguszko zdecydował o przekazaniu zamku wraz ze wzgórzem władzom Tarnowa. Uczynił to ustnie podczas jednej z sesji rady miasta. Jednak nie sporządzono oficjalnego dokumentu. W 2009 roku gruchnęła wieść, że spadkobiercy Sanguszków sprzedali „Marcinkę” prywatnemu inwestorowi. I od tego czasu toczą się przepychanki między miastem a rodziną, czyją własnością jest dziedzictwo Leliwitów i rodu pieczętującego się Pogonią. Spór momentami przypomina sceny z „Zemsty” Aleksandra Fredry. I nic nie zanosi się na to, by w najbliższym czasie doszło w tej sprawie do porozumienia. A zamek popada w coraz większą ruinę.

Ratujmy, co się da!

W ostatnich dziesięcioleciach kilkakrotnie na terenie zamku prowadzono badania archeologiczne. Największy rozmach towarzyszył tym z lat 1963-1969, po których odsłonięto dość duże połacie murów. Ostatnie badania zakończyły się w 1986 roku. Jednak do zrobienia jest jeszcze bardzo wiele.

A tymczasem miłośnicy historii Tarnowa biją na alarm. Dumna siedziba panów na Tarnowie od wielu lat jest ulubionym miejscem dla wandali oraz miłośników mocnych trunków, którzy w starożytnych ruinach urządzili sobie bar pod chmurką. Dzieła zniszczenia dopełniają domorośli poszukiwacze skarbów, niszczący i tak już zdewastowane mury.

Pomysłów na zagospodarowanie terenów dawnej warowni było już kilka. Na początku XXI wieku planowano urządzenie tam Centrum Polonii Świata i postawienie pomnika Chrystusa Króla. Ideę jednak dość szybko zarzucono. Podobny los spotkał projekt ekspozycji fragmentów zachowanych murów wraz z ich iluminacją tuż nad pobliską obwodnicą Tarnowa.

Pamięć o zamku kultywują między innymi osoby działające w stowarzyszeniu Zamek Tarnowski, które u stóp zamku od kilku lat organizują cieszące się dużą popularnością turnieje rycerskie oraz warsztaty łucznicze. Kolejne odbędą się już w tę niedzielę.

Możliwe jest cyfrowe zrekonstruowanie zamku i zaprezentowanie tego niezwykłego dobra kultury materialnej wszystkim Polakom. Technologia wirtualnej rzeczywistości w połączeniu z fachową wiedzą historyków umożliwią wykonanie możliwie wiernej rekonstrukcji zamku w postaci cyfrowej animacji. Po prostu: dzięki aplikacji VR (wirtualnej rzeczywistości) znów będzie można zobaczyć, jak wyglądał tarnowski zamek w XVI wieku, w czasach świetności. Z aplikacji będą mogli korzystać wszyscy mieszkańcy Tarnowa, będzie ona też promowała nasze miasto w całym kraju. Żadne inne polskie miasto nie zdobyło się na takie przedsięwzięcie. Możemy być pierwsi.

Co trzeba zrobić, aby stało się to realne? Wystarczy zagłosować w drugiej edycji budżetu obywatelskiego Małopolski. Numer naszego zadania to TAR27. Głosować może każdy mieszkaniec Tarnowa (nie musi być zameldowany w mieście), który skończył 16 lat. Oddać można tylko jeden głos, na trzy sposoby:

  • drogą internetową: KLIKNIJ i zagłosuj,
  • przez wrzucenie karty do głosowania do urny (znajdują się w agendzie Urzędu Marszałkowskiego w Tarnowie, al. Solidarności 5-9, a także w siedzibie tarnowskiego oddziału "Gazety Krakowskiej" przy ul. Krakowskiej 1a)
  • lub drogą pocztową (kartę wysyłamy na adres: Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, ul. Racławicka 56, 30-017 Kraków; dopisek Budżet Obywatelski).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto