Policjanci zwrócili uwagę na kilkanaście pojemników przewożonych samochodem. W każdym z nich znajdowała się ciecz, zapachem przypominająca paliwo. Kierowca nie chciał zdradzić, gdzie się w nie zaopatrzył. Starając się uniknąć pytań, wyciągnął z portfela 400 zł i próbował wręczyć policjantom. Ci łapówki nie przyjęli, a delikwent trafił na komendę. Tam okazał się zdecydowanie bardziej rozmowny.
- Przyznał, że kwestionowane paliwo zakupił od 53-letniego mieszkańca okolic Tarnowa - mówi Krzysztof Lechowicz, rzecznik prasowy dąbrowskiej policji. W międzyczasie okazało się, że płyn ze zbiorników to tzw. gazolina, czyli substancja pochodna rafinacji ropy naftowej. Powszechnie nie jest stosowana jako paliwo, choć niektórzy kierowcy wlewają ją do baków swoich pojazdów zamiast benzyny.
Sprzedawca płynnego gazu okazał się pracownikiem firmy z okolic Tarnowa, na terenie której znajdują się magazyny gazoliny. 53-latek wiele razy włamał się do zbiornika i spuszczał z niego po kilkadziesiąt litrów substancji. W ten sposób ubytki były praktycznie niezauważalne. - Proceder trwał od kwietnia ubiegłego roku - relacjonuje ustalenia śledztwa Lechowicz. - Mężczyzna sprzedawał na czarnym rynku "paliwo" w cenie dwóch złotych za litr.
Śledczy przypisują mu kradzież co najmniej 3 tysięcy litrów gazoliny. Grozi mu kara nawet 10 lat więzienia. Z podobną perspektywą liczyć się musi także amator taniego paliwa. Odpowie nie tylko za nabycie kradzionej substancji, ale także usiłowanie skorumpowania policjantów.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
