W księgozbiorze Miejskiej Bibilioteki Publicznej w Tarnowie brakuje w tym momencie ponad sześciu tysięcy książek. Wiele z nich – jak przyznaje Elżbieta Rogozińska-Bień, wiceszefowa biblioteki – to pozycje jednostkowe, o które bezskutecznie pyta mnóstwo czytelników.
– Właśnie tych książek żal nam najbardziej – dodaje.
Lista dłużników placówki jest równie długa. Znajduje się na niej już ponad dwa tysiące osób.
– Każdy może wypożyczyć na raz nawet pięć pozycji, maksymalnie na miesiąc. Jeżeli po upływie tego terminu książki do nas nie wracają, czekamy jeszcze chwilę i zaczynamy dopominać się ich zwrotu – telefonicznie lub wysyłając trzykrotnie pocztą imienne ponaglenia – wyjaśnia.
Tylko niektórzy biorą je sobie do serca i przychodzą zwrócić to, co do nich nie należy. Zdecydowana większość, w obawie przed konsekwencjami finansowymi, celowo nie reaguje na te upomnienia.
– Piszę pracę magisterską i pilnie potrzebuję skorzystać z książki, którą ktoś już ponad trzy miesiące przetrzymuje w domu – mówi Krystian Marcinek. Jak przyznaje, jemu też kilkakrotnie zdarzyło się już wypożyczyć niektóre pozycje na dłużej niż miesiąc, ale zawsze odbywało się to za przyzwoleniem bibliotekarzy. – Kiedy termin mija po prostu dzwonię lub idę do biblioteki i pytam, czy mogę skorzystać z niej jeszcze przez pewien czas. Zazwyczaj nie ma z tym problemu – dodaje.
Jeżeli ktoś nie zgłosi tego faktu, musi liczyć się z tym, że – zgodnie z regulaminem – za każdy dzień zwłoki naliczane jest mu 20 groszy kary.
– Gdy ktoś nie jest w stanie zwrócić książek, bo zwyczajnie je zniszczył lub zgubił, musi zapłacić odszkodowanie. Za pozycje wydane przed 1990 rokiem kwota ta kształtuje się między 9 a 15 złotych, po 1990 jest to dwukrotność aktualnej ceny danej książki, choć w przypadku uczniów czy studentów stosujemy ulgi – wylicza Elżbieta Rogozińska-Bień.
Co roku MBP ogłasza czas abolicji książkowej, w którym dłużnicy biblioteki mogą bez żadnych konsekwencji zwrócić przetrzymywane pozycje. W tym roku mają na to aż dwa miesiące – do końca maja.
– Nie wszyscy mają śmiałość, aby oddać bezpośrednio pracownikom poszczególnych filii książki, które przecież przetrzymywali miesiącami i „ukrywali się” przed ponagleniami. Nieraz zdarzało się już, że znajdywaliśmy je porzucone pod drzwiami lub gdzieś na półkach z bibliotecznymi katalogami – wylicza.
Tarnowska MBP już kilkakrotnie przymierzała się do skorzystania z usług firmy windykacyjnej, aby przy pomocy komornika odzyskiwać swoje książki, jednak – jak na razie – placówka poprzestaje jedynie na apelach do czytelników. Akcja abolicyjna jest skuteczna. Książnicy co roku udaje się odzyskać w ten sposób ok. 80 procent swoich zbiorów.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?