Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jest rycerzem, ale bez zbroi i miecza. Ze swoją wystawą dotarł aż do kraju samurajów

Paweł Chwał
Jan Hajduga obok plansz wystawy, przetłumaczonych na japoński. Pojechał z nią do Nagasaki
Jan Hajduga obok plansz wystawy, przetłumaczonych na japoński. Pojechał z nią do Nagasaki archiwum
Jan Hajduga, skromny emeryt z Dąbrowy Tarnowskiej, spełnił marzenie swojego życia. Pokonał kilkanaście tysięcy kilometrów, aby do Kraju Kwitnącej Wiśni zawieźć własnoręcznie przygotowaną wystawę o św. Maksymilianie.

Pan Jan jest Rycerzem Niepokalanej, członkiem organizacji, którą w 1919 roku założył późniejszy święty. W 2011 roku, kiedy przypadała 60. rocznica męczeńskiej śmierci ojca Kolbego, a w Polsce obchodzono ustanowiony przez Senat RP Rok św. Maksymiliana, Jan Hajduga przygotował swoją pierwszą wystawę o męczenniku. Składała się z 16 plansz.

Debiut odbył się w Dąbrowie Tarnowskiej. Wystawa spodobała się do tego stopnia, że zaraz potem wędrowała po różnych parafiach diecezji, by trafić wreszcie na trzy miesiące na Jasna Górę. Tylko w tym ostatnim miejscu mogło ją zobaczyć nawet 25 tysięcy osób.

Pięć lat później, przy okazji kolejnych „okrągłych” rocznic związanych ze świętym, dąbrowianin poszedł o krok dalej. Przygotował już 18 plansz i blisko dwieście zdjęć ojca Kolbego oraz dzieł, które zainicjował w swoim krótkim życiu.

Zainteresowanie wystawą przeszło najśmielsze oczekiwania. Rycerz Jan wykonał więc jej bliźniaczą wersję, żeby dotrzeć do jak największej liczby miejsc w kraju. Ekspozycja prezentowana była m.in. w Sejmie, Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie, w Niepokalanowie czy w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie.

Śladami świętego

To wszystko blednie w obliczu wyprawy do dalekiej Japonii. Skąd akurat ten kierunek? Otóż polski franciszkanin, męczennik, zagłodzony w obozie Auschwitz-Birkenau, gdzie oddał swoje życie za nieznanego mu współwięźnia, w 1930 roku również dotarł do Japonii.

Spędził w Kraju Kwitnącej Wiśni sześć lat. Stworzył tam drugi Niepokalanów, założył seminarium duchowne i zaczął wydawać znane już w Polsce pismo „Rycerz Niepokalanej” w języku japońskim.

- Myśl, aby pojechać do Japonii zrodziła się już kilka lat temu, kiedy moja wystawa o świętym Maksymilianie przemierzała cały kraj - opowiada Hajduga. Przygotowana na azjatycką eskapadę ekspozycja składa się z 20 wielkich plansz. W przygotowaniu ich i całej wyprawie do Japonii pomogli sponsorzy. Uroczyste otwarcie w Nagasaki miało dużą rangę, gdyż włączone zostało w obchody 100-lecia nawiązania stosunków dyplomatycznych między Polską a Japonią. Obecni byli ambasador RP, pracownicy Instytutu Polskiej Kultury i Informacji w Tokio, władze Nagasaki z wiceburmistrzem miasta i przedstawiciele Kościoła. - Byłem onieśmielony tym wszystkim, ale szczęśliwy, że dopiąłem swego - przyznaje Jan Hajduga.

To moja misja

Inna wersja jego wystawy „wędruje” teraz po Pomorzu. - Staram się być wszędzie tam, gdzie wystawa jest pokazywana. Mówię o świętym, postaci wyjątkowej i patronie trudnych czasów, który w sytuacji „piekła na ziemi” potrafił ocalić godność osoby ludzkiej i dał świadectwo, że miłość wynikająca z wiary w Chrystusa jest silniejsza niż śmierć - tłumaczy Jan Hajduga. Przy okazji rozdaje m.in. medaliki z wizerunkiem Niepokalanej, o których św. Maksymilian mówił, że jest to jego broń przeciwko wszystkim wrogom.

- Mam już 68 lat i za sobą problemy z sercem i astmą. Ale to, co robię, traktuję jako misję, którą staram się realizować najlepiej, jak potrafię. Poza tym lubię to moje ambasadorowanie - przyznaje dąbrowianin. Jego wystawa prawdopodobnie będzie eksponowana też w Tokio.

Rusza budowa superpociągu. W godzinę z Krakowa do Warszawy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jest rycerzem, ale bez zbroi i miecza. Ze swoją wystawą dotarł aż do kraju samurajów - Gazeta Krakowska

Wróć na dabrowatarnowska.naszemiasto.pl Nasze Miasto